Nirwana

Dziś. Fluoksetyna zero miligramów trzy razy dziennie. Jak na razie - dawka stała. Ibum Fotre czterysta miligramów trzy razy dziennie. Dawka jednorazowa, choć częsta z powodu ustawicznego bólu głowy. Pokonanych kroków cztery tysiące dwieście trzydzieści sześć. Mało, powinno być więcej. Ćma, której od wczoraj nie mogę złapać i wypuścić na zewnątrz, nadal rozbija się o klosz zapalonej lampy. Oraz budyń na kolację: śmietankowy, z podkradzionego współlokatorom mleka, bo moje skwaśniało. I dół. Sześć lat brania psychotropów zrobiło z mojej pamięci sito. Utrata umiejętności skutecznego uczenia się boli niczym wbijanie na pal. Mój nabyty kretynizm przeszywa mnie na wskroś. I chcę rzucić terapię - bo miało być lepiej, ale nie jest. Tak, boksowałam się o nią z NFZem, potem czekałam rok w kolejce, a teraz dochodzę do wniosku, że przez nią wewnętrznie zdycham. Tak po cichutku, dyskretnie, ale jednak. Nie ogarniam tego wszystkiego, co mnie otacza. Naprawdę nie ogarniam. Zrzućcie bombę. I niech nastanie nirwana.

Komentarze

  1. Paradoks. Ja z kolei wszystko robię by wyłączyć myślenie. Myślenie boli. Stosuję więc najłatwiejszy z dostępnych legalnie, bez recepty, znieczulaczy by zagłuszyć natręctwo myśli.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty