Strawberry swing
Ich war ein Lubliner... Robiłam już zdjęcia w najróżniejszych warunkach, lecz nigdy będąc na kacu i mając światłowstręt. Ale Lublin okazał się tak piękny, że warto było przełamać poalkoholowe niedomagania i sięgnąć po aparat. Oto osiemnaście kadrów z lubelskiej Starówki, zarejestrowanych 18 marca po południu. A tytuł... w drodze powrotnej towarzyszył mi w słuchawkach Coldplay: piosenka "Strawberry Swing" już chyba na zawsze połączyła się z moimi wspomnieniami o tamtym miejscu i o tamtym czasie. Chyba nie do końca przez przypadek...
SPACER Z CZECHOWICZEM!
OdpowiedzUsuńJejka, wcale się nie dziwię, że mimo kacoświatłowstrętu robiłaś te zdjęcia. Mają w sobie to piękno, które lubię w Twojej fotografii.
O, proszę! Byłaś w Lublinie! Mam nadzieję, że spodobało Ci się stare miasto. To chyba idealne miejsce dla tego typu fotografii, jakie zwykle wykonujesz, prawda?
OdpowiedzUsuńChyba częściej powinnaś mieć kaca i światłowstręt:P Są wspaniałe!
OdpowiedzUsuń@ c_a, snoopy i Anonimowy
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za dobre słowo. :-)
@ snoopy
Tak, to dobre miejsce, choć mam nadzieję w przyszłości zobaczyć jeszcze inne oblicza Lublina.
Negatyw ten jest rzeczywiście nieco inny od poprzednich, co niektórzy już zdążyli mi wytknąć na boku ["pocztówkowość", "słodycz" i "utrata stylu"]. Powiem tak: ową "troskę" mam w ... Dubaju. Nic nie poradzę, że zdjęcia, które robię zawsze są zależne od mojego nastroju, a ten akurat był wówczas bardzo dobry. Poza tym jako "złodziej" kradnę rzeczy takimi, jakimi są i nawet mój depresyjny charakter nie pozwala stwierdzić, że wszystko na świecie jest gówniane.
szacun ! mao
OdpowiedzUsuńlublin... sentyment mi się uruchomil. czasy studenckie mmm uchwyciłas klimat który pamiętam :)
OdpowiedzUsuń