Magnolia
Kwiecień 2008. Zenek starszy już był po wypadku: wystarczyło, że z pokrętła czułości wypadła jedna malutka, ołowiana kulka, regulująca jego skokowy mechanizm i Zenon przestał prawidłowo widzieć. Jego kalectwo mocno mnie przygnębiło. Śmieszne prawda? Przecież to tylko rzecz, nieczująca kupa metalu i szkła. A jednak coś we mnie mocno drgnęło: skoro ślepnie coś, co towarzyszyło mi niemal codziennie od czasu pobytu w szpitalu, to znaczy, że wkrótce się coś wydarzy. Że właśnie nadchodzi jakaś zmiana i trzeba się pospieszyć. „Ale przed czym?” – pytałam sama siebie.
Niezbyt sobie wówczas zdawałam sprawę, dlaczego coś każe mi brać Zenona młodszego i maszerować z nim późnym, popołudniem na Bronowice. Owszem, dużo tam domków, ogródków, kwiatów, przeto były to idealne warunki, by „wytracić” zalegający w nim kolorowy negatyw. I faktycznie, kwiecie wszelkiego rodzaju padło moją ofiarą, ale to wszystko nie było „to”. Było już nieco ciemnawo, gdy w końcu dotarłam do tego domu. Nie wiedzieć czemu popatrzyłam w lewo: za siatkowym ogrodzeniem pięła się dumnie w migoczących promieniach zachodzącego słońca. Wyciągnęłam więc z plecaka aparat, wepchnęłam teleobiektyw między szpary siatki, po czym na chwilę na niej zawisłam. Nacisnęłam spust. Dwa ujęcia i akurat skończył się film. Słońce już całkiem zaszło i zrobiło się szaro. Wracając do akademika jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że właśnie zrobiłam ostatnie zdjęcie przed zapadnięciem w fotograficzny letarg, po którym naprawdę wiele miało się zmienić. Oczywiście poza pięknem magnoliowych kwiatów – pewne rzeczy po prostu zmianom nie podlegają.
Tak Zenek wywołał "efekt ZEN", czyli niematerialnej wibracji świata w formie fizycznej.
OdpowiedzUsuńPiękne!
Ciekawa plastyka i efekt analogowej pastelyzacji. Czyżby film 400?
OdpowiedzUsuńAż z ciekawości przetrzepałam szafkę z negatywami i... wielka niespodzianka: Konica VX 100 ISO! :-)))
OdpowiedzUsuńa moja magnolia nie przyjęła sie w tamtym roku. Spróbuję znowu...
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego.
OdpowiedzUsuń