Résumé
Nastrój wciąż leci w dół. Bezrobocie powoli daje o sobie znać. Zaczynam dostrzegać, jak wielki wpływ terapeutyczny miała na mnie ta cholerna praca w BWA. Co prawda była to robota w warunkach ekstremalnych, bo naprawdę ciężko pracować wśród ludzi, którzy nienawidzą cię za nic, ale jednak ją lubiłam. Zawsze to było coś własnego. A teraz? Nie mogę rysować, nie mogę pisać, nie mogę nic. Większość znajomych jest mi w stanie zaoferować jedynie nadmuchany intelektualnie morał: że już tyle przeszłam, że już jestem o doświadczenia mądrzejsza. Mówią do mojej głowy – zupełnie, jakbym była wyprutą z uczuć kukłą. Bardzo długo odmawiałam sobie prawa do użalania się nad sobą i skończyło się to dla mnie bardzo nieprzyjemnie. Przeto teraz się go nie pozbawię. Jest mi źle i nie potrzebuję mądrych rad.
Ktoś może się zastanawiać po co to wszystko, dlaczego o tym piszę, dlaczego przelewam w łordowski dokument czerń swojego wnętrza. Może dlatego, że nie uznaję tej fałszywej pokory, by cierpieć w milczeniu. W całym tym sztucznie szczęśliwym świecie mam prawo do istnienia: do tego, by wykorzystywać swoje zdolności, ale też i do nieuśmiechu i bezmyślności spowodowanej chemiczną lobotomią mego mózgu. Nie dam się tak po prostu wymazać poprzez słowo „nie wypada”. Nawet jeśli tylko mam być szpileczką, to niech Wasze tyłki nie czują się bezpiecznie. Zawsze ukłuję. Przynajmniej będziecie wiedzieli, że jeszcze żyjecie.
Ktoś może się zastanawiać po co to wszystko, dlaczego o tym piszę, dlaczego przelewam w łordowski dokument czerń swojego wnętrza. Może dlatego, że nie uznaję tej fałszywej pokory, by cierpieć w milczeniu. W całym tym sztucznie szczęśliwym świecie mam prawo do istnienia: do tego, by wykorzystywać swoje zdolności, ale też i do nieuśmiechu i bezmyślności spowodowanej chemiczną lobotomią mego mózgu. Nie dam się tak po prostu wymazać poprzez słowo „nie wypada”. Nawet jeśli tylko mam być szpileczką, to niech Wasze tyłki nie czują się bezpiecznie. Zawsze ukłuję. Przynajmniej będziecie wiedzieli, że jeszcze żyjecie.
Cierpienie w milczeniu, często objawia się pluciem jadem dookoła bez wyraźnie sprecyzowanego powodu, co nader przykre jest dla otoczenia.
OdpowiedzUsuńJest w tym coś... Niech więc będzie błogosławiony Blogger za to, że dał mi miejsce, z którego mogę rzygać na świat. :-) Ale nerwica.com już nie. ;-)
OdpowiedzUsuńTo miejsce jest ol jors i nie musisz się dzielić z innymi rzygającymi, za wyjątkiem oczywiście mnie :>.
OdpowiedzUsuńNo ba. Witaj w mych progach gościu mój. To jest miejsce przeznaczone dla elyty, jakieś tam Thomashe Novaki kręcić się pod nogami mi tu nie będą.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu mnie tam nie lubili.
OdpowiedzUsuńaha,najlpesiej byś poszła w stronę polubu siebie, żeby szpilkowanie zeszło na drugi plan.
OdpowiedzUsuńpolub jest bardzo miły sercu i niezwykle smaczny, można potraktować go konceptualnie
OdpowiedzUsuńRzygnie człowiek i blog mu ożywa. Retyyy... ;-)
OdpowiedzUsuńodbieram cię jako marudzącą czasami... a z tym żyganiem przesadzasz, bo to jeszcze nie był żyg.
OdpowiedzUsuńmarudzenie przyciąga, wieesz;)
Nie podlizuj się. ;-)
OdpowiedzUsuń