Pani S.

W planach miałam dzisiaj drugą wizytę u pani psycholog S. Pierwsza odbyła się na początku października. Pani S. wyrobiła sobie wtedy na mój temat opinię – jedyną prawdziwą i niepodważalną – i na nic się zdało tłumaczenie, że np. jedną z poprzednich terapii musiałam przerwać ze względów kompletnie niezależnych ode mnie (wróciłam na studia do Krakowa). Pani S. wiedziała lepiej i już: ja po prostu nie chciałam się leczyć.
Wszystko mogę znieść, tylko nie tłumaczenie się, że nie jestem jeleniem. A ponieważ było już mocno po piętnastej i mój żołądek obsesyjnie domagał się obiadu, to – ku własnej uciesze – olałam panią S. sikiem prostym i z pracy poszłam prosto do domu. Walę psychoterapię behawioralną. I wszystkich psycholów-behawioralistów również. Niech żyje Prozak! :-)

Komentarze

Popularne posty