Kazimierz

Luty 2008 roku. Chyba trwała wtedy sesja i jakoś nie bardzo chciało mi się zakuwać. Z dwojga złego – siedzieć i gapić się w sufit czy też pójść na spacer – wybrałam to drugie. Wzięłam pod pachę swojego Zenita 12 xp z załadowanym czarno-białym filmem Kodaka i pojechałam ósemką na Kazimierz. Nie miałam w głowie jakiejś ustalonej trasy, zwyczajnie błąkałam się i pykałam zdjęcia. Pogoda była koszmarna do fotografowania: padał drobniutki deszczyk, powoli zmierzchało i podnosiła się mgła. Ale jakoś dałam radę. A co z tego wyszło? Sami oceńcie. Wszystkie zdjęcia można powiększyć.















Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty