Zero do zera

Rzeszów też ma swoje "Gran Derbi" tylko jakby nieco mniejszego kalibru: inny poziom gry piłkarzy [to jak zestawić Słońce z Ziemią], zachowanie "kibiców" poszczególnych drużyn, czyli Stali i Resovii, też pozostawia wiele do życzenia. A że żyjemy w kraju, w którym najbardziej obraźliwym słowem jest wyraz "żyd", więc nic dziwnego, że brać kibolska bardzo chętnie go używa, by skutecznie atakować swoich przeciwników. Dostało się kiedyś resowiackim chłopcom za krzewienie antysemickich haseł na stadionach. Każdy bardziej rozgarnięty wiedział, że skandowanie: "Śmierć garbatym nosom!" na cześć Stalowców ma wymiar podwójnie obraźliwy, przy czym niesmak w ustach zwolenników drużyny z Hetmańskiej jakoś niewiele mnie tu obchodzi. Lecz myliłby się ten, kto by pomyślał, że nałożona na Resowiaków kara przyniesie jakikolwiek edukacyjny skutek. Idąc dzisiaj przez miasto zauważyłam na skrzyżowaniu ul. Sobieskiego i Asnyka takie oto plakaciki informujące o dzisiejszym derby.




Niby wszystko grzecznie i cacy, ale jeżeli skojarzy się słowo "garbaty" z pierwszego afiszu oraz Gwiazdę Dawida z drugiego, to już nie ma wątpliwości, że niektórzy ludzie są "niesapiens" i nigdy niczego się nie nauczą. Bo co, widzi ktoś tutaj "pomarańczowe"?




Druga połowa meczu. Wydawać by się mogło, że skoro w sporcie i dziedzinach okołosportowych jest źle, to może chociaż w kulturze dzieje się lepiej. Nic bardziej mylnego. W 2006 roku na Skwerze Kotowicza stanęła sobie rzeźba przedstawiająca dwa pajace. 


Rzeźba jak rzeźba - nie powala, choć młodym autorom udało się ładnie uchwycić ruch. Problemem nie jest jednak jej forma, a materiał, z którego została wykonana, czyli drewno. Drewno ma to do siebie, że nie jest zbyt odporne na niektóre warunki zewnętrzne i wcale nie chodzi mi o deszcze i mrozy. Pajace były bowiem już kilkakrotnie uszkadzane przez nieznanych sprawców. Zdjęcie poniżej przedstawia stan rzeźby z 11 sierpnia 2011, kiedy to ponownie ktoś ukradł mniejszego pajaca.


Niedługo potem pomniczek został jednak naprawiony. W dobrym tonie jest nierozmawianie o pieniądzach, przeto przemilczę, ile kosztowały naprawy i konserwacja rzeźby. Ale skoro historia nie uczy nas niczego: ostatnio duży pajac stracił fragment nakrycia głowy, więc bez dostrugiwania znów się nie obejdzie.



Patrząc na to wszystko zastanawiam się, kto zawinił. Pierwsze, co przychodzi do głowy to oczywiście owi "nieznani" sprawcy. Ale jeżeli przyjrzeć się temu bliżej - kto zdrowo myślący stawia drewnianą rzeźbę na skwerku, gdzie ustawicznie przesiadują stali klienci stoiska monopolowego w pobliskim sklepie samoobsługowym? W mieście, w którym nadal obraża się ludzi [nawet tych niemyślących] za pomocą słowa "żyd", pomniki powinny być robione wyłącznie ze zbrojonego betonu, bo skoro sztuka ma świadczyć o tożsamości, to gęstością swej materii musi być przynajmniej zbliżona do poziomu twardości mózgowia odbiorców, dla których została przewidziana. Przepraszam, ale tylko "pajac" mógł pomyśleć, że drewniany posąg wytrzyma w tym miejscu. W sumie nic dziwnego: od Skweru Kotowicza do Ratusza jest już całkiem niedaleko.

PS. Jak podała regionalna telewizja, w dzisiejszych rozgrywkach między Stalą a Resovią remis: zero do zera.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty