Mikołaj w przychodni
ZOZ na Hetmańskiej. Nim weszłam do gabinetu swojego "psychola", to udało mi się wyhaczyć taki o to obrazek: dzieci z poradni leczenia autyzmu maszerują z psycholożkami oraz pielęgniarką, przebraną za Mikołaja, po przychodnianym korytarzu. Nie było chyba nikogo, kto by się na taki widok nie uśmiechnął.
Słodkie :) Jednak mój prywatny wizerunek św. Mikołaja, który utrwalił się w dzieciństwie, znacząco różni się od tej krasnalowatej postaci stworzonej na potrzeby reklamy Coca-Coli. I ciągle odczuwam coś w rodzaju niesmaku kiedy go widzę:(
OdpowiedzUsuńJest to z jednej strony rodzaj zamachu na naszą kulturę, ale też i objaw naszej nieskrępowanej głupoty, gdyż przyjmujemy go bez mrugnięcia okiem. Pracując już drugą zimę w MH rzygam amerykańskimi dżinglami, które lecą tam na okrągło. A szkoda, że w tygodniu poprzedzającym Święta, nie słychać z głośnika ani jednej polskiej kolędy.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Św. Mikołaj stał się krasnalem, 14. lutego wysyłamy walentynki, 31. października obchodzimy Halloween. Wkrótce dzień niepodległości będziemy świętować czwartego lipca, a w ostatni czwartek listopada będziemy piec indyka. O tempora, o mores...
OdpowiedzUsuńNo ale nie byłbym sobą, gdybym nie podjął dialektycznych rozważań: Co czuli nasi przodkowie kiedy na nasze ziemie zawitały pierwsze choinki? albo co czuli Słowianie z epoki pierwszych Piastów, kiedy przerabiano ich na chrześcijan?
No cóż, wnioskuję, że albo pokażemy, że nasza tradycja jest silna, albo przegramy w tej Kulturkampf.
Współczuję pracy w MH. Ja takie miejsca zwiedzam z wrażeniem, że wylądowałem jakiejś obcej planecie. Hehe, ta planeta na pewno nazywa się Konsumpcja albo jakoś tak :)