Oryginał

"Zdefiniowanie oryginału jako takiego w fotografii sprawia wiele problemów. Susan Sontag twierdziła wręcz, że oryginał w fotografii nie istnieje - gdyż nawet negatyw jest poddawany dalszym manipulacjom, a będąc bytem "przejściowym", jest jedynie matrycą służącą do stworzenia dowolnej liczby nieróżniących się od siebie odbitek. Ze stwierdzeniem tym można polemizować, podając przykład dagerotypów, polaroidów, diapozytywów i innych technik zapisywania obrazu, które z założenia były (są) unikatem.
[...] fotografia analogowa zawsze miała wymiar materialny (metal, szkło, papier, żelatyna, komponenty barwnikowe etc.) [...] A jak jest z "materialnością" obrazu cyfrowego? Czy jest nią zerojedynkowy ciąg utworzony w procesorze aparatu przez impulsy elektryczne matrycy, pobudzone skutkiem działania światła, i zapisany np. na karcie pamięci? A jaki jest wymiar materialny obrazu funkcjonującego np. jedynie w sieci w formie chmury wirtualnej? Czy w przypadku fotografii cyfrowej można próbować mówić o jakimkolwiek oryginale? Bo cóż nim jest w binarnym świecie obrazów? Fotografię cyfrową można kopiować (w znaczeniu technicznym, nie prawnym) w nieograniczony sposób, a wszystkie te kopie będą miały cechy oryginału. Ta skrajna demokratyzacja obrazu poprzez jego dostępność, np. w sieci, oraz ogromną liczbę wpływa na deprecjację wartości obrazu jako takiego. Zaryzykuję stwierdzenie, że działa tu zasada analogiczna do prawa Kopernika-Greshama w ekonomii i "gorszy obraz wypiera lepszy". Skutkuje to m. in. spadkiem rynkowych cen zdjęć użytkowych i wzrostem cen fotografii na rynku galeryjnym i kolekcjonerskim. [...]
[ale] Digitalizacja medium powoduje niejako sprzężenie zwrotne, przejawiające się wzrostem zainteresowania w ciągu ostatniej dekady wszelkiego rodzaju technikami klasycznymi, fotografią otworkową (pinhole camera), lomografią etc. Paradoksem naszych czasów pozostaje fakt, że ogromna część tej fotograficznej aktywności realizuje się w... internecie. Niemniej jednak istotne jest własnoręczne wytworzenie obrazu jako przedmiotu materialnego, nierzadko w jednym egzemplarzu (oryginał). [...]
Daleki jestem od wartościowania fotografii jedynie z powodów "technicznych". [...] Obraz fotograficzny działa, bądź nie, na odbiorcę i to jedynie powinno być cezurą jego wartości. [...] Niemniej jednak interesujące jest to, czego W. Benjamin jeszcze w latach trzydziestych XX wieku fotografii, jako wytworowi "mechanicznemu", odmawiał, czyli aura. Według niego warunkiem istnienia aury dzieła sztuki była "nieusuwalna dal" oddzielająca odbiorcę wspomnianego dzieła od obiektu przez nie pokazywanego. Ważny był także w tym przypadku kontekst fizycznego bytowania dzieła, np. muzeum. Uważał on, że fotografia tę "dal" niwelowała, przez co realizował się w niej "upadek aury". Czy cyfrowa doskonałość z zbliżaniu się obrazu do rzeczywistości na nim ukazywanej (czyli "usuwanie, negowanie aury") nie powoduje procesu "odsuwania" patrzącego na klasyczną fotografię od "przedmiotu" na niej przedstawianego? A "unikatowość" technik klasycznych, nobilitująca ten rodzaj obrazowania, nie sytuuje go w umownym "muzeum"?"


Tadeusz Piotr Prociak, Co z tym oryginałem?, "Fotografia & aparaty cyfrowe" (wydanie specjalne "PC Format"), nr 05/11, październik 2011, s. 112-118.

Komentarze

Popularne posty