Bunny, cz. 10

I kolejna część przygód zdesperowanego króliczka. W sumie Banny'emu jestem przede wszystkim wdzięczna za wyciągnięcie mnie z "opiekuńczych" ramion pewnego psychologicznego forum. Ktoś wrzucił tam kilka obrazków z jego przygodami i byłam jedną z tych nielicznych osób, która się z nich śmiała. Większość się potwornie naboczyła, zaś ten ich brak poczucia humoru bardzo ułatwił mi decyzję o odejściu z tej społeczności. Dzięki Bunny. :-)




















Komentarze

Popularne posty