Żyję
Mój wymiotny blożek ma już równiutki rok! Pamiętam, że wtedy [czyli 23 marca] pisałam o odległej podróży sentymentalnej, jaką odbyłam podczas spaceru po Baranówce [http://borninthe80.blogspot.com/2010/03/podroz-sentymentalna-czyli-od-czegos.html]. Ale i dziś stwierdzam, że te trzysta sześćdziesiąt pięć dni znacznie oddaliło mnie od przeszłości, choć przyznam szczerze, że ciężko mi teraz powiedzieć kim jestem. Nieporadną humanistką nadal szukającą pracy? Naiwną i uczciwą frajerką, która dostała kopniaka od tzw. „wielkiego” świata? Wkurwiającą się o byle co borderlinerką, która w gruncie rzeczy najbardziej nie może znieść siebie samej? Mistrzynią ciętej riposty, zabijającą słowem każdego głupka? Pogubionym i namolnym, ale w gruncie rzeczy fajnym człowiekiem? Przedstawicielem rzuconego na pastwę pokolenia urodzonego na początku lat osiemdziesiątych, które nie potrafi znaleźć sobie miejsca? A może wszystkim po trochu? Nie wiem, po prostu nie wiem. O, jednego się nauczyłam przez ten rok – że nie wiem bardzo wielu rzeczy i potrafię się jeszcze dziwić. Myślę, że to dobrze. Osoby, które twierdzą, że ich nic już nie jest w stanie zadziwić, to po prostu żywe trupy. A ja żyję naprawdę. I chyba trzeba się tym cieszyć. :-)
Spis powszechny: niby z boku jest osiem okienek obserwatorskich, ale kto to wszystko tak naprawdę czyta? Wpiszcie się pod postem – nie będę biła. ;-)
Spis powszechny: niby z boku jest osiem okienek obserwatorskich, ale kto to wszystko tak naprawdę czyta? Wpiszcie się pod postem – nie będę biła. ;-)
ja
OdpowiedzUsuńI ja
OdpowiedzUsuńPio
czytamy czytamy :)
OdpowiedzUsuńPanno z mokrą głową
Jak miło. :-)
OdpowiedzUsuńTeż czytam, choć nie zawsze regularnie :)
OdpowiedzUsuńJa czytam nieregurarnie.
OdpowiedzUsuń