Odcienie marketingu

Reklama dźwignią handlu - wie o tym każda firma i instytucja. W przypadku tych dużych działania standardowe są zakrojone na dużą skalę, np. kampania w prasie, telewizji i Internecie, różnego rodzaju eventy promujące markę itd. Ale małe przedsiębiorstwa, z racji mniejszych dochodów, nie mogą sobie pozwolić na nakręcenie serii filmów z Antonio Banderasem czy Szymonem Majewskim: wobec tego muszą radzić sobie inaczej. Przechadzając się ulicami Rzeszowa można takie działania marketingowe łatwo zauważyć. Oto kilka z nich.


Sklep rybny, targ przy ul. Wincentego Pola
Właściciel tego maleńkiego sklepiku bardzo trafnie odwołał się do popkultury, a dokładniej do znanego filmu "Szczęki". Na wewnętrznej stronie drzwi wejściowych, które w lecie są cały czas otwarte, zawiesił gumowego rekina na tle imitującym fakturę desek, z których robi się łodzie rybackie.




Przy płetwie ogonowej rekina widać mały, czerwony guziczek, który po wciśnięciu odtwarza muzyczny motyw z filmu Spielberga, zwykle występujący w scenie ataku filmowej bestii.



Przekaz jest bardzo klarowny: w naszym sklepie dostaniesz każdą rybę - nawet rekina. Co prawda rekiniego mięsa kupić tam nie sposób, ale wybór ryb jest naprawdę duży, co zadowala wielu smakoszy - nie tylko z najbliższego osiedla. Zapewne wymiernie przekłada się to na zysk placówki. Właścicielowi szczerze gratuluję bardzo dobrego pomysłu.



Osiedlowy Dom Kultury, ul. Kochanowskiego
Pomysł na promocję dość prosty: małe plakaciki przypięte do pni drzew, rosnących przy traktach prowadzących do osiedlowych sklepów. Ogłoszenia są więc dobrze widoczne dla potencjalnych zainteresowanych.



Pod informacją, gdzie i kiedy impreza się odbędzie grafika mająca przyciągnąć wzrok przechodzących - tańczące postaci. Po pewnej specyfice ruchu widać, że chodzi o osoby starsze...



... bo i zapewne do nich plakacik jest adresowany, ale jak się dokładniej przyjrzeć...



... to trzeba zadać sobie jedno pytanie...



... mianowicie, czy rencista i emeryt tak [jeszcze] może...



No, to już przegięcie.



Zakład kamieniarski, ul. Bardowskiego
Wiem, że nagrobek jest towarem, który się sprzedaje - jak wszystko inne na świecie. Ale "żywa" reklama obwoźna tego typu produktu może budzić mieszane uczucia.




Firmowe ulotki w plastikowej przegródce - do wzięcia [rozwaliły mnie do reszty :-)].

Komentarze

  1. Nawet nie wiesz, jak ludzie inwestujący we własny nagrobek potrafią być pragmatyczni. Jest to dla mnie fenomen. Wielokrotnie byłam świadkiem kupowania własnego grobu, aby później, po przejściu na drugą stronę nie robić korby i wydatków dzieciom.
    Handel je handel, ulotki urocze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historii z grobem w tle ciąg dalszy. Wczoraj przyczepka z nagrobkiem była zaparkowana niedaleko mojego domu. Nie chciałabym, aby mój samochód kiedykolwiek zderzył się z takim ładunkiem: w protokole powypadkowym trzeba by napisać "zderzenie z ruchomym grobowcem". ;-)
    Natomiast pragmatyzmowi, o którym piszesz, wcale się nie dziwię. W końcu robią to z miłości do swoich dzieci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty