Paraiso

Sobota, 20 sierpnia. Byłam spóźniona: parę dni wcześniej postanowiłam zjawić się w Piekiełku o piątej, by doczekać, aż słońce zejdzie na określoną wysokość. Była za kwadrans szósta, a ja dopiero na Krakowskiej! Biegłam, choć ciężko było to nazwać biegiem: torba z aparatem na ramieniu mocno ciążyła, a ja "dzięki" swemu grubemu dupsku ostatnio do najszybszych nie należę. Ale jakimś cudem zdążyłam tam dotrzeć na czas. Chyba było warto tak gonić, bo Piekiełko wyglądało niesamowicie. Muzycznie towarzyszyła mi tylko jedna piosenka Tarde en Itapoã w wykonaniu Jane Duboc i Gerrego Mulligana, można sobie jej posłuchać tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=wykNLrhfwBM Było niemal jak... w raju.






















Komentarze

  1. Hm... poznaję okolicę, to moje rejony...

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę, proszę... Mieszkasz w mojej ulubione strefie spacerowej. :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty