Pokrywka
Jak ostatnio mówiłam opracowuję biogramy rzeszowskich artystów. Dzisiaj parę słów o jednym z nich - Przemysławie Pokrywce.
Po pierwsze dlatego, że przy jego nazwisku stoi znak zapytania, czy ostatecznie "wejdzie" do katalogu. Co prawda urodził się w Rzeszowie – pochodzi z malarsko-scenograficznego klanu Pokrywków. Studiował też w Pracowni Malarstwa Uniwersytetu Rzeszowskiego. Ale obecnie jest doktorantem na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, a także pracuje w dziale wystawienniczym Centrum Sztuki Współczesnej „Solvay” - jedną nogą jest więc krakowianinem.
A po drugie dlatego, że gdy zaczynałam się zajmować artystami z regionu, to jego prace - na tle obrazów tych wszystkich kolorystycznych pociotków, tak charakterystycznych dla całego regionu - od razu rzuciły mi się w oko. Jest w nich jakaś kpina, a nawet bezczelność, bowiem opierają się na dobrze znanych w polskiej kulturze symbolach - religijnych, sportowych itd. Pokrywka osadza je w nowym kontekście i tym samym podejmuje z nimi grę, mającą na celu zdemaskowanie procesu ich komercjalizacji i równoczesnego spłycenia niesionych przezeń treści. Często też w kompozycjach o bogatej fakturze oraz ograniczonym, szaro-niebieskim kolorycie przedstawia figurę ludzką – anonimową, kruchą, będącą tylko cieniem, zarysem.
Jego sztuka nie jest więc sztuką optymistyczną, niosąca utopijne rozwiązania przyszłości czy po prostu zwykłe pocieszenie. Ona opowiada o samotności i zagubieniu współczesnego człowieka, o jego szarej - dosłownie i w przenośni - egzystencji. Stwierdza ten fakt, ale nie daje żadnej nadziei, alternatywy. Ale mnie te nieco dekadenckie klimaty raczej w jego przypadku nie dziwią, skoro wywodzi się z mojego pokolenia. Pokolenia ludzi wychowujących się na przełomie stuleci.
A na koniec jeszcze parę obrazków:
Jego sztuka nie jest więc sztuką optymistyczną, niosąca utopijne rozwiązania przyszłości czy po prostu zwykłe pocieszenie. Ona opowiada o samotności i zagubieniu współczesnego człowieka, o jego szarej - dosłownie i w przenośni - egzystencji. Stwierdza ten fakt, ale nie daje żadnej nadziei, alternatywy. Ale mnie te nieco dekadenckie klimaty raczej w jego przypadku nie dziwią, skoro wywodzi się z mojego pokolenia. Pokolenia ludzi wychowujących się na przełomie stuleci.
A na koniec jeszcze parę obrazków:
"Konwersacje"
"cień" - 2005
"brytannica" - akryl na płótnie, 2004
"cień (2)" - 2005
"cień (3) - 2005
"Drienovecki pejzaż" - technika mieszana, 2005
"Formy oczywiste" - 2007-2008
"NIE" - technika mieszana na płótnie, 2007
"Atrybut szwedzki"
"Hipermarket"
"Szanuj zieleń"
"Spinacz" - 2004
jak rzeszowskich to wszystkich tam dawać, w końcu robi sztuke no nie?;)
OdpowiedzUsuńTo już nie ode mnie zależy, czy on się w tym katalogu znajdzie. :-)
OdpowiedzUsuńZnalazłem przypadkiem :)
OdpowiedzUsuńDzięki za zainteresowanie...
Mieszkałem z Przemkiem w Irlandii w 2006 roku. Tworzył dzieła, które nawet mnie - żadnego tam miłośnika sztuki - przyprawiały o zainteresowanie...
OdpowiedzUsuń