Skrajności

Ostatnio przebywając między ludźmi odczuwam bardzo duże zmęczenie. Bynajmniej jednak nie wzięłam na celownik całej ludzkości, a jedynie tych, którzy rozmawiają tylko i wyłącznie o pierdołach. Gdy mam w miarę dobre samopoczucie, to jeszcze jestem w stanie zacisnąć zęby i takie osoby znieść. Ale gdy mam dół - tak jak teraz - to niedobrze mi się robi na samą o nich myśl. Aż mi się czasem chce wrzasnąć: „Kurwa, ludzie! Czy jesteście tak bezmyślni czy tak wyrachowani, że nie możecie, bądź nie chcecie rozmawiać o niczym innym, jak o pogodzie, komarach i rodzinnych imprezach pod gołym niebem?!” Pewnie, nie postuluję, by każda rozmowa była czymś na kształt filozoficznej dysputy. Zalew egzystencjalnych rozważań byłby równie głupi, jak epidemia gadek o działce. Ale gdzie jest ten cholerny złoty środek? Czy w dzisiejszych czasach skrajności muszą być tak wszechobecne?

Komentarze

  1. Pomówmy o życiu wiecznym.
    sn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będziemy rozmawiać o życiu wiecznym. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. pomufmy o muwieniu topo maga takie psinco

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę introwertycznka z Ciebie. ;) Mam podobnie
    Rozmowy w stylu:
    - a wiesz, on powiedział ... bla bla
    - i co ?
    - a ja wtedy na niego spojrzałam i powiedziałam ... bla bla
    - ale z niego świnia
    - no
    - co jeszcze powiedział
    - bla bla bla bla

    Taka rozmowa, jak odtwarzanie kasety magnetofonowej. Mało wniosków, sporo emocji ochów i achów. Jak ja to lubię... :)

    Pio

    OdpowiedzUsuń
  5. Wienc pomufmy. ;-)

    Wiesz Pio, najgorsze jest w tym wszystkim to, że te błahe gadki nie mieszają się z trochę poważniejszymi i na odwrót. Np. w tygodniu żałoby narodowej nie można było zażartować z niczego, ani nawet chodzić z uśmiechniętą gębą, bo ludzie patrzyli na Ciebie delikatnie mówiąc podejrzliwie. Wszyscy nagle nabrali patosu w usta i cedzili z ust wielce patriotyczne i zmartwione mowy. Teraz jest lato, więc absolutnie wszyscy są szczęśliwi, więc jak nie suszysz zębów i nie mówisz o swoich planach urlopowych, to też jesteś z gruntu podejrzany. Gdyby nie fakt, iż Borderów jest na świecie 1-2 %, to powiedziałabym, że BPD to jakaś polska zaraza. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaj się, że to wymysł umysłu :) To nie śmianie w czasie żałoby. "Bo przecież nie wypada, taka tragedia a tutaj śmiechy świadczące o lekkim podejściu do sprawy" - ktoś mógłby powiedzieć. W czasie żałoby n a l e ż y być smutnym. Tak to sobie ludzie wymyśli. W końcu smutek towarzyszy zwykle śmierci, przemijaniu. Może więc to wymyślenie smutku w czasie żałoby jest ukonstytuowaniem uczuć. I tak już zostało. I biada Ci gdy się uśmiechniesz w czasie ...;)

    W 'błahych gadkach' męcząca jest ich przewidywalność(szare schematy życiowe powtarzane w podobnych wersjach z różnymi aktorami w roli głównej). Co przewidywalne staje się nudne. Co nudne na dłuższą metę jest męczące. A co jest męczące zwykle denerwuje x)

    Pio

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, właściwie wiele rzeczy opiera się na schematach - ludzki mózg ma do ich wytwarzania skłonności, bo mu w ten sposób łatwiej pracować. Ja tego mądrego zdania nie wymyśliłam - wypowiedziała je pani na zajęciach z psychologii, na które chodziłam - ale się z nim zgadzam.
    A to, że schemat jest nudny to już inna sprawa. To jak mycie zębów rano i wieczorem: no trzeba, trzeba, mimo, że nic fajnego podczas tej szacownej czynności się nie dzieje. Chyba, że myje je James Bond... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. James Bond połyka paste do zembuf z fluorem.

    Snae

    OdpowiedzUsuń
  9. Pouyka moja droga, pouyka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pouyka i sie nie kszywi. Za błond wielki pardon.
    Sn.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty