Zagubienie w lustrzanym odbiciu

"Są zwykle altruistyczni, tj. bezinteresownie zatroskani o dobro innych, entuzjastyczni, zabawni, wrażliwi, wielkoduszni, ciekawi świata, kreatywni, szczerzy, uczciwi, skromni. Nieświadomie koncentrują uwagę innych na sobie, roztargnieni, chaotyczni, nerwowi, wymagający, sarkastyczni, ironiczni, źli na świat i ludzi za ich niedoskonałość. Wyróżniają się dobrą umiejętnością rozumienia niewerbalnej komunikacji, dobrą intuicją i empatią (wyczuwaniem tego co czują inni), wczuwaniem się w położenie i przeżycia innych; łatwo przychodzi im przejmowanie nastroju innych."
Dla pełniejszego obrazu polecam jednak lekturę całości tekstu: http://bpd.szybkanauka.net/
Tak, jestem Borderline'm.

Komentarze

  1. Dodam od siebie, przez skromność (sic!) pewnie nie napisałaś, że jesteś Borderem na wyższym poziomie wtajemniczenia ;)
    Patrząc na moją koleżanką (wiesz którą ;) dużo przed nią jeszcze mechanizmów do odkrycia, do powiązania z tym co się dzieje niej dzieje... Patrząc na Ciebie, jestem jednak pełen optymizmu, że i jej się uda :)

    Pio

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy pierwszy raz czytałam tę stronę - bo próbowałam usilnie znaleźć w necie coś na temat diagnozy, jaką mi postawiono - to po prostu byłam w szoku. Nikt mi bowiem nie powiedział, czym tak naprawdę jest BPD. Z kafejki wyszłam po prostu siwa na twarzy.
    A co do tego wyższego poziomu wtajemniczenia... z tym bywa różnie. Z jednej strony czasem udaje ci się kontrolować (czyt. przeczekać) zły moment i nie wywołać awantury. Ale z kolei czasem wkurw jest tak silny, że świadomość można sobie o kant tyłka rozbić. Tylko gdy przytomniejesz, masz cholerne poczucie winy - bo wiesz, co właśnie zrobiłeś i że znowu z sobą przegrałeś.
    W ciągu ostatnich dni uświadomiłam sobie, że już od paru dobrych miesięcy jadę na borderlinowym ciągu, który powrócił do mnie po dłuższej nieobecności. I przez ten czas zążył narobić w moim życiu parę poważnych szkód. Obawiam się, że niektóre nie są do naprawienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do stronki to przekonałem się, że warto dwa razy się zastanowić zanim niektóre informacje się przekaże. W dobie internetowych hipochondryków tego typu informacje to woda na młyn dla skołowaciałego nerwicowca. U Ciebie było inaczej. Miałaś diagnozę (dziwne, że tak na sucho to załatwili bez wyjaśnień). Normalnym jest, że człowiek docieka. Sam w takim przypadku książkami bym się obłożył (mam taki nieodparty pociąg by wiedzieć, rozumieć, nie wiem skąd mi się to bierze)
    Stronka skądinąd rewelacyjna. Jeżeli dobrze kojarzę pisana przez chłopaka który miał bliską osobę z BPD. Zebrał i przystępnie zestawił wiele informacji. Dobrze napisana

    Pisząc o poziomie wtajemniczenia, miałem na myśli, hmm... chyba głównie czas i doświadczenie. Potrafisz dobrze doradzić, więc rozumiesz temat. Do tego miałem na myśli samoświadomość która pozwala Ci napisać np:
    "W ciągu ostatnich dni uświadomiłam sobie, że już od paru dobrych miesięcy jadę na borderlinowym ciągu"
    To wszystko co napisałem, jak by nie patrzyć, jest formą logiki, racjonalności, która wypływa z Ciebie. Z drugiej strony są tak jak piszesz, emocje...
    Może to nowa sytuacja, może powrót do domu, nowa praca i nowe wyzwania budzące afekt. Nie wiem. Nie z bardzo się na tym znam.
    Ów 'borderowy ciąg' to szaleństwo emocji powodujących brak kontroli, impulsywność, tak to rozumieć?

    Pio

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, obeszli się ze mną całkiem na sucho, bo kompletnie nie wyjaśnili mi o co w "Borderline" chodzi. A ja mam podobnie ja Ty - lubię wiedzieć. Jako Border z całą pewnością mogę powiedzieć, że żaden BPD nie lubi, kiedy się przed nim zataja część prawdy. Osobiście mam tak, że nie cierpię, jeżeli mnie się na siłę "oszczędza". To jest takie dawanie fałszywego złudzenia, że jest ok, gdy nie jest. Najgorzej, gdy później poznaję całą prawdę - wtedy czuję się oszukana i potraktowana jak smarkacz, bo przecież dzieciom wszystkiego się nie mówi. Rozumiem, że zwykli ludzie mogą nie wiedzieć, że zatajanie prawdy jest dla Bordera zabójcze, ale że psychologowie, czyli fachowcy, zachowali się w ten sposób... Cóż...
    A stronka napisana faktycznie bardzo dobrze, dlatego zawsze to ją polecam wszystkim zainteresowanym, a nie hasło w Wikipedii.

    Co do świadomości. No tak, masz rację. Człowiek uczy się rozpoznawać to, co robi na wkurwie od tego, co robi na normalu. Do tego trzeba dystansu i leków. Bo bez leków się nie ruszy, nie oszukujmy się. Z drugiej też strony logiczność była od zawsze we mnie i pod tym względem różnię się od podręcznikowego Bordera. Nabrała się na to nawet moja ostatnia psychoterapeutka, która twierdziła, że nie mam BPD. No, cóż - manipulowanie to moja specjalność. ;-)

    A "borderlinowy ciąg" - tak, to istne szaleństwo. To jest stan, w którym kompletnie nie dostrzegasz, że ranisz ludzi, że ich biczujesz słownie, że przemawia przez ciebie zazdrość i złość. W jednej chwili - tylko dlatego, że wkurzasz się na znajomą - niszczysz swojego bloga (jak się w złości gniecie kartkę), nad którym pracowałeś pół roku, bo znienawidzona przez ciebie osoba jest na nim obserwatorem. Potrafisz człowieka sprowokować do powiedzenia prawdy w taki sposób, że cię obrazi, ale to tylko potwierdza twoją teorię, że ten ktoś jest wstrętny i ze spokojnym sumieniem możesz puścić focha. Jesteś cholernie podejrzliwy w stosunku do otoczenia - wszyscy cię obgadują za plecami i spiskują. Nikt cię nie lubi tak naprawdę, wszyscy wiecznie udają. Czujesz nieustanny strach, ciągle węszysz spiski, nie ufasz nikomu, niszczysz słowem, nie masz litości w stosunku nawet do najbliższych, a zławsza do nich - bo znasz najlepiej ich słabe punkty. A później dostajesz leki, po paru tygodniach zyskujesz dystans do siebie i zaczynasz widzieć, co zrobiłeś. I wtedy zaczyna się kac.
    Przy czym taki ciąg może trwać kilka miesięcy, ale też i parę lat.

    OdpowiedzUsuń
  5. PS. Dodam tylko, by moi Drodzy Czytelnicy nie myśleli sobie nie wiadomo czego, że osoby, przez którą "zgniotłam" swojego poprzedniego bloga nie ma wśród nas.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty