Wkurw

13.00
Stoję właśnie w obliczu wkurwu. Jeżeli wybuchnę, to wiem, że jeńców nie będzie. Będzie tylko śmierć i zniszczenie. Niby mam obiektywne powody do niezadowolenia: pewna znajoma osoba – już po raz drugi – odwołuje ze mną spotkanie. Ale wkurw robi swoje. Nie przemawiają do mnie żadne obiektywne przyczyny, dla których to spotkanie zostało odwołane. Szlag mnie trafia. Czuję się jakbym miała napisane na czole dużymi literami „ZRÓB ZE MNIE WAŁA. BARDZO TO LUBIĘ”. Resztką sił się powstrzymuję, by nie wystrzelić armatniej salwy. Kurwa, żeby ludzie wiedzieli, ile mnie to kosztuje. Ale w swej niezmąconej zaburzeniami egzystencji pewnie nigdy się nie dowiedzą. Szczęśliwi nieświadomi. A mnie zostanie tylko ścisnąć zęby, powyć do księżyca, podrzeć na strzępy kartkę papieru, ewentualnie ryczeć wieczorem do poduszki. Z powodu własnej bezsilności. Bo przecież nie można ranić ludzi, prawda?

19.30
Całe popołudnie przespałam, ale bynajmniej nie czuję się wypoczęta. Tłumienie emocji bardzo mnie zmęczyło. Wciąż zastanawiam się dlaczego ludzie zwyczajnie nie szanują ani moich uczyć, ani – co ważniejsze – mojego czasu?
I pomyśleć, że tak będzie jeszcze przez parę dni...

Komentarze

  1. Podobne przeżycie, choć oczywiście mniej intensywne dziś miałem.
    Współpracownik argumentując dodał:
    - (...) dotarło wreszcie do ciebie, czy nie.
    Ruszyło to mnie. I w zdenerwowany powiedziałem coś w stylu:
    - wszystko w porządku, tylko po co ten dodatkowy komentarz. Mówi pan do mnie jak do smarkacza !

    I nie to czy miał rację czy nie miał racji. Raczej o sposób potraktowania mnie chodziło. Tak jak bym czuł się skrzywdzony, potraktowany niesprawiedliwie. Odebrałem to osobiście. I zaczęła się nerwowa wymiana zdań.

    Sytuacja i odczucia skojarzyły mi się z tym co napisałaś:
    "Czuję się jakbym miała napisane na czole dużymi literami „ZRÓB ZE MNIE WAŁA. BARDZO TO LUBIĘ”"

    Jestem na etapie opracowywania strategi na tego typu sytuacje... Idę w kierunku: wyrobić sobie zdanie, przewidzieć zignorować.

    Pio

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam właśnie księga gniewu- jak sie wkurwiać poradnik amerykański, hmm:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha. Kłótnię pracowniczą miałam dwa tygodnie temu. Było ostro i złośliwie, ale zgniotłam rywala. I dopiero po paru dniach, jak wkurw opadł, stwierdziłam: "Kurde, zjechałam faceta, który tam trzydzieści lat pracuje i nikt mu się nie waży sprzeciwiać". Ach, ten mój Border... ;-)

    Otu, a co piszą na temat gniewu? Dają jakieś konkretne wskazówki? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdaje się wkurw jest podstawowym instynktem, a jak się człowiek hamuje to perwerśnieje ten wkurw i kumuli się w nim-że czasem nie widać wkurwu tylko ktoś np się uśmiecha, albo milczy, albo zabija muchy, albo przekracza prędkość, albo się tnie - on ten gośc mówi-poczuj wkurw, zaakceptuj wkurw i wyraź go naturalnie zanim Cię zatruje, bo wkurw jest jak sprężający gaz albo toksykumulator, jakoś tak coś w tym stylu, jestem w dwie trzecie, księga kipiąca gniewem!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty