"Let Them Talk"

Bluesowa pogoda, bluesowy nastrój – niech i muzyka takaż będzie. Nie lubię płyt wydawanych przez aktorów. Albo zapychają je tzw. piosenką aktorską albo poezją śpiewaną. Albo jednym i drugim. I choćby mi dom mieli spalić, nie polubię gatunków „muzycznych” wyzutych z muzyki. Dlatego bardzo głęboko odetchnęłam, gdy wysłuchałam pierwszy raz albumu „Let Them Talk” Hugh Laurie’go.

Doktor House serwuje na swojej płycie kilkanaście pełnokrwistych, bluesowych utworów, nagranych w klimacie takiego prostego, wiejskiego grania, czasami jednak polanych dźwiękowym sosikiem prosto z Nowego Orleanu. Gitara, perkusja, fortepian, skrzypce, gdzieniegdzie rozrzucone dęciaki i akordeon. Jest to powrót do bluesowych korzeni bez rockowego sznytu, który w popularnym mniemaniu jest esencją tej muzyki. Głos Laurie’go brzmi genialnie: jest prosty, bez żadnych zbędnych ozdobników, ale przy tym cudownie męski. Dzięki temu [albo przez to – jak kto woli] gościnne występy Thoma Jonesa i Dr. Johna wypadają dość słabo. Hugh oczywiście z grzeczności ustępuje miejsca bardziej doświadczonym kolegom, a ci chcą być bardziej bluesowi niż są zazwyczaj, co niezbyt służy ich wokalnym poczynaniom. Ze względu na stylistyczną jedność wokalną, ta płyta jest o wiele lepsza bez tych dwóch męsko-męskich duetów. Za to duet MD House’a z Irmą Thomas jest naprawdę znakomity. Irma jest szalenie kobieca, Hugh szalenie męski: role są jasne, prąd kopie między nimi, uszy się cieszą słysząc tak piękne, głosowe zespolenie. Wniosek dla naszego medyka na przyszłość: na albumy jedynie koleżanki zapraszać w gości, a koledzy niech płoną z zazdrości [ależ mi się zrymowało].
Słowem: bardzo dobry album, szczerze polecam, a Hugh Laurie'go kocham za niego jeszcze bardziej. A na koniec kilka muzycznych fragmentów "Let Them Talk".

http://www.youtube.com/watch?v=sQsfwqIJuj8

http://www.youtube.com/watch?v=F223DEpchq4

http://www.youtube.com/watch?v=hFJbs5Bc-9U

http://www.youtube.com/watch?v=gYSIbiePdOU

Komentarze

Popularne posty