To "coś"
Po czym poznać, że obraz jest dobry? Każdy historyk sztuki - obojętnie od wieku - powie zapewne, że o jakości obrazu decyduje kilka czynników, t. j. podejście do tematu, wykonanie, kontekst - formalny i historyczny - w jakim rozpatruje się daną pracę i wiele jeszcze tego typu pierduł. Natomiast moje osobiste podejście opiera się tylko i wyłącznie na stwierdzeniu, czy dana praca ma w sobie to "coś", przy czym owo "coś" jest niedefiniowalne i opiera się na wyłącznie chemii, powstałej między nią (pracą) a odbiorcą.
Dzisiaj chciałabym zaprezentować obazy, które mają to "coś". Są to prace mojego kolegi ze studiów Waldka Libery. Waldek tworzy obrazy w cyklach, przeto będę do nich jeszcze do nich wracać. Teraz jednak wrzucam kilka z nich (z pominięciem cykliczności), by dać o jego twórczości jakieś ogólne pojęcie.
"Rozmowa" z cyklu "Bycie" - olej, pilśnia, 2007
Dzisiaj chciałabym zaprezentować obazy, które mają to "coś". Są to prace mojego kolegi ze studiów Waldka Libery. Waldek tworzy obrazy w cyklach, przeto będę do nich jeszcze do nich wracać. Teraz jednak wrzucam kilka z nich (z pominięciem cykliczności), by dać o jego twórczości jakieś ogólne pojęcie.
"Rozmowa" z cyklu "Bycie" - olej, pilśnia, 2007
"XXI" z cyklu "Drzewo albo las, las albo drzewo" - 68,5 x 97,5, bristol, collage, technika mieszana, 2009
"Xiega VII" z cyklu "Xięga" - 34,5 x 49,5, technika mieszna, płótno, 2008.
"Ptak" z cyklu "Ptaki" - technika mieszana, pilśnia, 2008.
"Błazen hiszpański (Norman Leto) z cyklu "Głowy" - A 4, olej, papier, 2006-2007.
I szkoda tylko, że Waldek tego nie wystawia.




%27,+z+cyklu+%27g%C5%82owy%27,+2006-2007,+A4,+olej,+papier..jpg)


Czytałem kiedyś badania na temat zachwytu ogólnie pojętą sztuką. Od dawna ciekawiło mnie, jak to się dzieje, że jedni ludzie potrafią się zachwycić muzyką, jakimś obrazem a dla drugich ten sam obraz ta sama muzyka to... nudy.
OdpowiedzUsuńBadacze stwierdzili, że w rozsmakowaniu się we wrażeniach estetycznych potrzebne jest rozumienie ich... Nie jest to warunek wystarczający (jednak konieczny) Rozumienie wiązało by się między innymi z kojarzeniem zaszeregowaniem.
Wychodzi na to, że by sztuką rozumieć należało by się w niej rozsmakować. Taki stopniowy proces.
Najwyraźniej na tym etapie jeszcze nie jestem, gdyż dzieła Waldka np ptak karmiący młode, są dla mnie, hmmm... niezrozumiałe...
Liczę na progres u siebie. Może jest dla mnie jeszcze jakaś nadzieja :)
Pio
"Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
OdpowiedzUsuńże ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem" - jak pisał Miłosz. ;-)
Wiesz, z lekkim dystansem traktuję teorie psychologiczne odkąd tzw. specjaliści nie mogli sobie poradzić z moim własnym przypadkiem. Ze sztuką jest jak z zakochaniem: albo Cię weźmie (od razu czy też za którymś razem) albo nie. To jest sytuacja zerojedynkowa. Owszem, można dorabiać do tego uczoną podbudowę, ale to na niewiele się zdaje.
A mnie w pracach Waldka (zwłaszcza w cudownym "Błaźnie hiszpańskim") podoba się przede wszystkim oddech, spontaniczność, malarski gest. Jest to praca całowicie swobodna, ale i całkowicie świadoma. Trzeba wielkiego kunsztu, by machnąć sobie coś takiego "od niechcenia". A raczej - co będzie wyglądało jak coś "od niechcenia".